niedziela, 13 kwietnia 2014

czas jest

Nie mam czasu.
Dziwne. Czas jest przecież zawsze. Tylko jakoś nam niefortunnie przecieka przez palce. Tylko niezdary z nas. Tylko nie umiemy go sobie obłaskawić.
Nie mam czasu dla siebie, co dopiero dla innych.
Dziwne. Siebie masz przez cały czas - sypiasz z sobą, jesz z sobą posiłki, jedziesz z sobą tramwajem, czytasz z sobą gazetę, idziesz z sobą do kina... A i tak najlepiej ci z samym sobą, gdy jesteś wśród innych.
Mam ważniejsze sprawy.
Obejrzenie kolejnego odcinka serialu? Pójście na imprezę? Włóczenie się tam i tu, bez celu? 

Nie szukaj wymówki, szukaj dobra. Ono wraca. I nie daje poczucia zmarnowanego czasu. Nigdy.

sobota, 29 marca 2014

odejścia i kroki

Znów mi coś odebrano, znów kogoś straciłam, znów na zawsze.
Jestem ekspertem od śmierci, a przynajmniej przyuczam się do towarzyszenia w umieraniu. Zabrzmiało to śmiesznie i prawdziwie.
Gdy przeglądam książki, dotykam kartek, łapię się na chwili melancholii. Wypracowałam w sobie, według hospicyjnego psychologa zupełnie szkodliwy, mechanizm. Nie dopuszczam do siebie pewnych myśli. Po prostu odpycham je, kieruję na inny tor. Może to szkodliwe, może nie - u mnie się sprawdza.
Więc umarły mi dwie osoby. Ale z jedną wciąż walczymy. Czasem dziesięć czyichś małych kroków znaczy dla mnie więcej niż milion moich. Czasem, gdy mówisz mi, że przy mnie czujesz się silna, czuję się jak cudotwórca. 


Pamiętasz, pytałaś mnie: ile mi jeszcze czasu zostało? Milczałam wtedy uparcie. Dziś Ci odpowiadam - od tamtej chwili minęły dwa miesiące. Wtedy miałaś jeszcze dwa miesiące życia. Teraz, mam nadzieję, masz już wieczność, której nikt Ci nie odbierze, obiecuję.

środa, 26 lutego 2014

rok

Tak szybko minęło. Kilkaset dni. Miliony myśli. Ile łez? Nie wiem.
Nikt nie wie, bo trzeba być silnym i tęsknić można tylko w ciszy i samotności. Tak jest lepiej. I wiem, że tak byś wolał.
Czasem dotykam Cię, wybiegając poza czas. Ale tylko czasem i tylko na chwilę. Mówimy sobie szybkie cześć i uciekamy. Ja do rzeczywistości, Ty do wieczności.

środa, 12 lutego 2014

nie ma

Śniłeś mi się dziś.
Byłeś tak autentyczny, że po obudzeniu się nie potrafiłam uwierzyć, że Ciebie już nie ma.

niedziela, 9 lutego 2014

ile czasu mi jeszcze zostało?

Oglądamy zdjęcia.
To pani? - pytam, chociaż przecież znam odpowiedź. Oczy pozostały te same. Reszta... Gęste, ciemne włosy zamieniły się w siwe, liche kosmyki. Twarz bez zmarszczek teraz jakby spuchnięta i kilkanaście lat starsza. Palce szczupłe, skóra przezroczysta. Oczy te same. Szare, roześmiane. Smutnieją tylko czasem, gdy znienacka wymyka się niesforne pytanie: ile czasu mi jeszcze zostało?
Zamieram z szczotką w jednej dłoni i szufelką w drugiej. W innej sytuacji może nawet śmieszyłaby mnie moja nieporadność. Klęczę na podłodze i męczę się, próbując przywrócić jej dawną świetność. Ile czasu mi jeszcze zostało? Pytanie wisi w powietrzu. Cholera, nie wiem, nie mam bladego pojęcia, skąd ja mam wiedzieć takie rzeczy, dlaczego... Moje myśli się buntują, próbuję je okiełznać. Daję sobie chwilę na wymyślenie czegoś mądrego. Jak na złość - nic mądrego nie chodzi mi po głowie.
A ja, ile ja mam czasu? Przysiadam na jednym z foteli. Wiem tylko tyle, że kiedyś umrzemy. Aż tyle. Ale kto pierwszy? Nie wiem. 
Pooglądajmy jeszcze zdjęcia - proszę. Póki mamy jeszcze czas, dodając już w myślach.


PS Okazało się, że z całej naszej ekipy wolontariuszy zostałam tylko ja. I teraz jestem już pewna - zostanę na dłużej.

piątek, 31 stycznia 2014

zbieg okoliczności

Zbiegi okoliczności są zaskakujące.
Ten szczególnie.
Więc los postawił na swojej drodze dwie zakochane w teatrze kobiety.
Trochę szkoda, że w takiej sytuacji.
Mimo wszystko - jest to coś magicznego.

niedziela, 26 stycznia 2014

czwartek, 9 stycznia 2014

zaczynam

Miałam chwilę zwątpienia, ale przezwyciężyłam je. Nowy Rok, nowe działania, nowi ludzie. Zaczynam od przyszłego tygodnia. Na razie wiem niewiele. Kobieta, 68 lat, rak płuc. 
Żeby tylko być na czas.