Oglądamy zdjęcia.
To pani? - pytam, chociaż przecież znam odpowiedź. Oczy pozostały te same. Reszta... Gęste, ciemne włosy zamieniły się w siwe, liche kosmyki. Twarz bez zmarszczek teraz jakby spuchnięta i kilkanaście lat starsza. Palce szczupłe, skóra przezroczysta. Oczy te same. Szare, roześmiane. Smutnieją tylko czasem, gdy znienacka wymyka się niesforne pytanie: ile czasu mi jeszcze zostało?
Zamieram z szczotką w jednej dłoni i szufelką w drugiej. W innej sytuacji może nawet śmieszyłaby mnie moja nieporadność. Klęczę na podłodze i męczę się, próbując przywrócić jej dawną świetność. Ile czasu mi jeszcze zostało? Pytanie wisi w powietrzu. Cholera, nie wiem, nie mam bladego pojęcia, skąd ja mam wiedzieć takie rzeczy, dlaczego... Moje myśli się buntują, próbuję je okiełznać. Daję sobie chwilę na wymyślenie czegoś mądrego. Jak na złość - nic mądrego nie chodzi mi po głowie.
A ja, ile ja mam czasu? Przysiadam na jednym z foteli. Wiem tylko tyle, że kiedyś umrzemy. Aż tyle. Ale kto pierwszy? Nie wiem.
Pooglądajmy jeszcze zdjęcia - proszę. Póki mamy jeszcze czas, dodając już w myślach.
PS Okazało się, że z całej naszej ekipy wolontariuszy zostałam tylko ja. I teraz jestem już pewna - zostanę na dłużej.