Grudzień jest taki intymny. Ten szczególnie. Wyciągam ręce i obejmuję powietrze. Jeszcze rok temu mogłam obejmować Ciebie. Gram kolędy, obmywam obolałe palce słonymi łzami, napięcie znika, znów Bóg się rodzi.
Wierzę, że nic nie dzieje się bez głębszego sensu. Że wystarczy jedynie wyciągać właściwe wnioski z tego, co nas dosięga. Że nawet śmierć ma sens, choć przy nagłym zderzeniu może nam się wydawać, że jest jedynie brutalną rzeczywistością.
Tu, w hospicjum, każde Święta, każdy grudzień pachnie nadzieją i szczęściem. Tak, szczęściem. Że się ma kolejną okazję wyczekiwać pierwszej gwiazdki, że się ma kolejną okazję połamać opłatkiem, że... Od tych ludzi można wiele się nauczyć. Nauczyć się żyć. Prawdziwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz