Umieram na co dzień. Czasem z panem Rysiem, czasem z panią Basią. Czasem na łóżku, czasem na spacerze. Czasem płaczę, czasem milczę. Umieram spokojnie. I z wielkim hukiem. Tutaj. W miejscu, gdzie wszystko pachnie śmiercią. I szczęściem. W hospicjum.
czwartek, 19 grudnia 2013
koniec i początek
Skończyłam kurs.
Początek stycznia przyniesie spotkanie z pielęgniarką. I zaczynamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz