Umieram na co dzień. Czasem z panem Rysiem, czasem z panią Basią. Czasem na łóżku, czasem na spacerze. Czasem płaczę, czasem milczę. Umieram spokojnie. I z wielkim hukiem. Tutaj. W miejscu, gdzie wszystko pachnie śmiercią. I szczęściem. W hospicjum.
sobota, 5 października 2013
niedługo
W czwartek zaczynam szkolenie. Za najpóźniej kilka miesięcy - prawdziwy wolontariat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz